(fot.bazylika.net)
Czy do Chełma mógłby wrócić oryginał ikony Matki Boskiej Chełmskiej? To obraz święty dla katolików i prawosławnych, dziś u nas niemal zapomniany, ale swego czasu czczony bardziej niż obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. W Chełmie był przez wieki. Sprowadzenia ikony chce się podjąć pochodzący z Chełma Mirosław Zeidler, zawodowo zajmujący się rewindykacją dóbr kultury. Jego zdaniem jest to możliwe. To byłaby kapitalna dla Chełma sprawa. Ale pracownicy Muzeum Ikony w Łucku, gdzie obecnie przechowywana jest święta ikona, uważają, że obraz jest własnością Ukrainy i nie widzą możliwości jego zwrotu.
Całość artykułu p. Katarzyny Wadowskiej - na stronie WWW "Nowego Tygodnia".
Heh, własność Ukrainy...
OdpowiedzUsuńMożna prosić o rozwinięcie? Kwestionuje Pan tezę Muzeum czy jej sformułowanie(styl)?
OdpowiedzUsuńTrudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Skoro ikona od przełomu X/XI wieku do 1915 (z przejściami) była w Chełmie, to mówienie, że należy do Ukrainy jest hmm... nadużyciem? Powinna wrócić do Chełma. Jak się znajdzie coś, co należy do kogoś innego i wie się, do kogo to należy, to w sumieniu się jest zobowiązanym to oddać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź.
OdpowiedzUsuń1) Ikona była w Chełmie raczej od XIII w. Skądinąd jej początki są dość słabo wyjaśnione.
2) Pan wychodzi z założenia, które w archiwistyce nazywamy regułą pertynencji (związek mat. archiwalnych z terytorium, na które powstały) - mutatis mutandis. Ale czy względem zabytków obowiązuje taka zasada? Śmiem wątpić, raczej, o ile wiem, obowiązuje prawo własności (plus w wielu krajach ograniczenia wywozu za granicę).
3) Państwo ukraińskie nosi nazwę "Ukraina" (bez dodatków). Pracownicy Muzeum w Łucku uznają Ikonę za własność państwową, ponieważ została przekazana na własność państwowemu muzeum. I to jest normalne stanowisko. W Polsce też, gdy już państwo na czymś łapę położy, to na amen. Np. Ikona Bogurodzicy z Korczmina, czczona w naszej cerkwi lubelskiej, też jest własnością RP, przekazaną przez jedno muzeum drugiemu muzeum w depozyt (cerkiew też jest obiektem skansenu przecież).
4) W tej sytuacji na Pana miejscu wskazałbym na inną okoliczność, a mianowicie: czy pani Horłyćka, przekazując Ikonę do Muzeum, miała prawo to czynić? Tj. czy przekazanie Ikony państwu ukraińskiemu było legalne? W końcu Ikona nie była pani Horłyćkiej prywatną własnością...
5) I tu się pojawia problem własności tej Ikony. Jeśli była własnością dynastii Romanowiczów, to kiedy nastąpiło przejście na własność Kościoła? I jakiego Kościoła, i jakiej struktury? A może nigdy nie stała się własnością kościelną (cerkiewną)? W takim razie państwo ukraińskie mogłoby rościć pretensje do Ikony jako spadkobierca Państwa Halicko-Włodzimierskiego. Ale tu z kolei RP mogłaby argumentować, że między Ukrainą dzisiejszą a PH-W nie ma bezpośredniej ciągłości, zaś Chełm leży na polskim terytorium i państwo polskie dziedziczy wszelką własność państwową z tego terenu, pochodzącą z okresów wcześniejszych.
6) Sprawa jest zatem BARDZO zawikłana prawnie. I ciekawa przez to, o ile ktoś się interesuje tymi sprawami. ;-)
7) Moje osobiste stanowisko: zgadzam się, że miejsce Ikony jest w Chełmie na Górze Danielowej. Ale życzyłbym sobie, by Jej tam powrót nie był przez nikogo odebrany jako krzywdzący. Marzy mi się takie urządzenia spraw na Górze, by zarówno rzymscy katolicy, jak też i prawosławni i grekokatolicy mogli się tam czuć jak u siebie - tak by Ikona mogła być tam czczona przez wszystkich chrześcijan związanych z Jej tradycją. Wiem, że nie dorośliśmy (wszyscy) do tego, nie wiem, czy za mego życia dorośniemy. Chciałbym też, by granica polsko-ukraińska nie była przeszkodą dla przybywających z Ukrainy pątników, z których wielu ma przecież chełmskie czy podlaskie korzenie.
Może dożyjemy...